GacMakeUp zawsze szczere recenzje

Magdalena Gac MakeUp Art instagram

Aloha! Ułaaaa, jak dawno mnie tu nie było! Kochani drodzy, dzisiaj przed Wami recenzja Catrice True Skin Hydrating Foundation, czyli produktu, który testuję od kilku miesięcy - solo, a także w połączeniu z innymi podkładami czy mieszankami kosmetyków. Z tego co widzę, to nadal chętnie czytacie mojego bloga, co jest dla mnie bardzo miłe! Dziękuje Wam bardzo! Chciałabym bardzo wrócić do regularnego pisania (lubię to!), zatem zaczynajmy, być może wróci mi ochota na więcej! :) 

Ps. Coś dużo tych krzykaczy "!", ale jak inaczej wyrazić ekscytację! :)

Catrice True Skin Hydrating Foundation_gacmakeup


Podkład 
Catrice True Skin Hydrating Foundation wołał mnie z każdego rogu jak tylko zobaczyłam jego wykończenie na losowym filmie, który wyświetlił mi się na youtube. Było takie...zdrowe, rozświetlone, dlatego musiałam go przetestować. Nie byłabym sobą, bo od dłuższego czasu jestem straszną fanką tak wyglądającej skóry! Poza tym, podkład ten zbiera naprawdę dobre opinie i szczerze mówiąc, jako, że zawsze wszelkie wypowiedzi na temat danego produktu dzielę sobie na połowę, to i tak jest to niezły wynik!

Opis producenta:

"Podkład nawilżający True Skin to urodowy sekret do uzyskania naturalnej, ujednoliconej, pięknej cery. Długotrwały, pielęgnacyjny kosmetyk o średnim do wysokiego kryciu, które można stopniowo budować, w zależności od potrzeb, tuszuje drobne niedoskonałości i zaczerwienienia. Cera zyskuje aksamitne, naturalnie matowe wykończenie z efektem „drugiej skóry”. Wegańska formuła podkładu została wzbogacona o kwas hialuronowy i olejek z nasion arbuza, co zapewnia jej intensywne nawilżenie".


Za podkład zapłaciłam około 25 złotych w drogerii Hebe, zaś w cenie regularniej kosztuje 29,99 złotych za 30 ml (99,97 zł / 100ml). 

Czy jest to produkt wegański? Tak.

Odcień, na który wybrałam to 020 Warm Beige (kolor, który nie jest idealnie dopasowany do mojego odcienia skóry, a który rozjaśniam/przyciemniam wedle uznania, bo musicie wiedzieć, że nie jestem fanką tych najjaśniejszych kolorów). Odcieni do wyboru jest 9 i są one zachowane w tonacji neutralnej (neutral), chłodnej (cool) oraz ciepłej (warm). W momencie, kiedy byłam w drogerii stacjonarnej, wybór nie był zbyt szeroki, jeśli chodzi o kolorystykę (żałuję, że nie było dostępnego koloru #warm_olive, bo prezentuje się zacnie!). 

Krycie według producenta jest średnie.

Czy jest to produkt wodoodporny? Nie.

Czy jest to podkład z filtrem SPF? Nie.

Czy marka testuje na zwierzętach? Nie.

Gdzie możecie się w niego zaopatrzyć? Online w wielu drogeriach internetowych, jak i stacjonarnie.

Źródło tu i tu

Catrice True Skin Hydrating Foundation_gacmakeup

Skład: AQUA (WATER), ISODODECANE, TALC, COCO-CAPRYLATE, HYDROGENATED TETRADECENYL/METHYLPENTADECENE, TRIMETHYLSILOXYSILICATE, CETYL PEG/PPG-10/1 DIMETHICONE, PROPANEDIOL, DIMETHICONE, SODIUM CHLORIDE, PEG-10 DIMETHICONE, SODIUM HYALURONATE, CITRULLUS LANATUS (WATERMELON) SEED OIL, TOCOPHEROL, DISTEARDIMONIUM HECTORITE, CAPRYLYL GLYCOL, TRIETHOXYCAPRYLYLSILANE, DIMETHICONOL STEARATE, HEXYLENE GLYCOL, ALUMINUM HYDROXIDE, POTASSIUM SORBATE, SODIUM DEHYDROACETATE, PHENOXYETHANOL, PARFUM (FRAGRANCE), CI 77491, CI 77492, CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE).

Do testów podeszłam bardzo skrupulatnie, bo sama lubię wiedzieć co w trawie piszczy, dlatego też pierwsze testy obejmowały nałożenie podkładu pędzlem (Karaja Liquid & Powder Foundation Brush - uwielbiam!), totalnie solo (jedynie z pielęgnacją i SPF), bez użycia innych kosmetyków, a tym bardziej pudru. Sam podkład, nic więcej.

Start: 10:30
Koniec 22:00

Spostrzeżenia:

- wodnista konsystencja, która pięknie się rozprowadza (dla mnie to plus, lubię taką konsystencję)

- nie zastyga do końca

- delikatnie zbiera się w zmarszczkach (ale najbardziej zauważalne jest zbieranie się podkładu w płatkach nosa)

- podkład ma średnie krycie, można je delikatnie dobudować

- wygląda na skórze pięknie, lekko rozświetlająco, zdrowo, wygładzająco

- nałożony w zbyt dużej ilości - jest wyczuwalny na twarzy

- przy bardzo suchej skórze sprawdzi się tylko i wyłącznie zmieszany z czymś bardziej nawilżającym, bo może podkreślać suche skórki

- brak smug, pięknie się rozłożył, nie zważył się przez cały dzień

- 13:00 - pierwsze odciśnięcie sebum, 18:00 - drugie, a podkład wciąż wyglądał świeżo

- 22:00 - podkład na całej twarzy wciąż wyglądał dobrze, starł się z nosa (katar), ale to co mnie zaniepokoiło, to pojawiające się nowe wypryski (tutaj noszenie maseczki również mogło być tego powodem, bo niestety noszenie jej objawia się u mnie pojawianiem się nowych przyjaciół)

- dodatkowa informacja: w każdy kolejny dzień testy kończyły się z podobnym wynikiem, jedynie ścieralność podkładu bywała mniejsza/większa w zależności od dotykania przeze mnie twarzy

Catrice True Skin Hydrating Foundation_gacmakeup

Drugi etap testów obejmował nałożenie podkładu gąbeczką, z pielęgnacją i SPF, bez użycia pudru, jednakże z dołożeniem konturowania, rozświetlenia i różu.

Start: 10:30
Koniec 22:00

Spostrzeżenia:

- gąbka to oczywiście szybsze, sprawniejsze nałożenie podkładu w odpowiedniej ilości, co też przekłada się na wydajność produktu oraz bardziej naturalne wykończenie

- pięknie łączy się z innymi produktami - suchy i mokry kontur, jak i rozświetlacz czy róż

- nałożony w zbyt dużej ilości może się odklejać, więc ważne jest tutaj wypracowanie sobie idealnego sposobu nakładania podkładu, żeby wyglądał pięknie bez żadnych defektów wizualnych

- 14:00 - pierwsze odciśnięcie sebum - podkład lekko odkleił się z nosa, 22:00 - drugie - podkład starł się lekko z nosa oraz z brody

krycie Catrice True Skin Hydrating Foundation_gacmakeup
jedna warstwa podkładu

Po wielu już użyciach tego podkładu - jestem jego fanką i przyznaję to z pełną świadomością! Wygląda pięknie na zadbanej skórze. Uwielbiam go nakładać w momencie, kiedy nie mam żadnych niedoskonałości, bo umiejętnie nałożony wygląda jak druga skóra, ale ta nieco wyblurowana, gdzie zauważalna jest wygładzona faktura skóry, a w połączeniu z innymi produktami wygląda po prostu cudnie i bardzo ładnie dobrze wygląda na zdjęciach czy nagraniach. Może (ale nie musi) lekko oksydować. 

Czy radzi sobie niedoskonałościami? Możecie zobaczyć jak kryje - jak dla mnie to niezłe krycie, bo to efekt krycia po jednej warstwie, a możemy jeszcze nieco efekt ten spotęgować. Trzeba mieć na uwadze, że podkład może zapychać i może wpływać na powstawanie nowych niedoskonałości. U siebie zauważyłam, że niedoskonałości powstawały, kiedy podkładu nałożyłam w zbyt dużej ilości, ale i nosiłam makijaż przez wiele godzin (niestety dotykanie twarzy tutaj nie pomaga, a szkodzi). Samo wykończenie na buzi wygląda na satynowo-rozświetlające.

Wcześniej pisałam, że testowałam trwałość bez pudru, a jak jest z pudrem? Plus do trwałości oraz do późniejszego wyświecania się, podkład jest ugruntowany, wyświeca się wolniej, jest zdecydowanie bardziej odporny na ścieranie. Jednak im dłużej noszony, tym jest bardziej wyczuwalny. U mnie lubi się zbierać w płatkach nosa i wysuszyć ten obszar. Mój sposób na podkład? Osobiście lubię wpracować go w skórę palcami/pędzlem, a później doklepać gąbką, a w ciągu dnia odcisnąć sebum np. w chusteczkę. Daję mocną okejkę za trwałość, biorąc pod uwagę, że jest to podkład drogeryjny oraz za efekt, jaki można uzyskać na skórze, bo dla mnie to wykończenie jest zadowalające. 

Wygodna pompka, nie zacina się, dozuje wystarczającą ilość produktu. Butelka jest szklana co dodaje trochę wagi w kosmetyczce (u osób podróżujących).

zdjęcie z telefonu po jakimś już czasie noszenia podkładu (widać np. starty podkład z płatka nosa)


Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
too faced chocolate bar

Tak, tak, dobrze przeczytaliście - cienie o smaku czekolady! 🍫 Ale do rzeczy! Czemu o smaku czekolady - dowiecie się, czytając ten post do końca, ale zacznijmy od początku. Producent o palecie napisał tak....

"Ulegnij pokusie!
Zainspirowana Chocolate Soleil Bronzer, jednym z naszych kultowych produktów wzbogaconym proszkiem kakao, ta kolekcja cieni do powiek nadaje się do każdej karnacji. Dekadencja w stanie czystym! Niezwykła gama cieni do powiek, wysublimowanych, nasyconych pigmentami, dających niespotykany efekt.
Zawartość palety:
- 16 pięknych matowych i opalizujących, długotrwałych kolorów .
- Instrukcję wykonania krok po kroku 3 looków.
Zaspokój swój apetyt na czekoladę 16 kolorami cieni do powiek, które zawierają prawdziwe kakao w proszku, bogate w przeciwutleniacze. Matowe i opalizujące, paleta naturalnych brązów i delikatnych różów oraz wyrafinowane odcienie śliwkowe."

Obecnie za paletkę trzeba zapłacić 235,00 złotych, co daje nam 14,69 zł za 1 sztukę cienia.

Pojemność  13,3 gramów

Dostępność m.in. Sephora 

Wykończenie matowe, perłowe/foliowe i brokatowe.


too faced chocolate bar



Okej, to o co ten cały szum? Warto? Nie warto? Co z tą czekoladą? 

Jak już wiecie - bądź nie, marka Too Faced ma PRZEPIĘKNE kosmetyki (no przynajmniej według mnie, ja jestem zachwycona!), a dodatkowo pięknie pachną w zależności od serii. Mogliśmy spotkać się już z serią czekoladową (dzisiejszy bohater), brzoskwiniową, masłowo-orzechowo-miodkową, tutti frutti oraz piernikową.


Co przygotują jeszcze? Jesteście ciekawi? 


Ale teraz wróćmy na ziemię, do naszej czekoladowej palety! :)

Opakowanie jest chyba największym pozytywnym atrybutem tej palety. Metalowa, chłodna, a w zasadzie utrzymująca (jak sądzę) odpowiednią temperaturę dla cieni, chroniąca je, świetna w podróży, przy tym poręczna i mimo swojej budowy nie jest ciężka. Zawsze ją ze sobą zabierałam na wyjazdy, bo zawiera cień, który z powodzeniem możemy potraktować jako puder na strategiczne miejsca "White Chocolate" (dobrze czytacie! :) oraz cień, który możemy potraktować jako rozświetlacz "Champagne Truffle", a przy tym ma tak neutralne cienie, że jesteście w stanie stworzyć nią makijaż i dzienny i wieczorowy. Poza tym jestem pod wrażeniem trwałości tego opakowania. Na wierzchu palety mamy tłoczone, pokryte lakierem napisy, które mimo podróży, częstego przewożenia, używania, nie zmieniły swojego wyglądu. Napisy na tyle palety cały czas są czytelne, ani jedna litera nie została naruszona. Naprawdę wow! Akurat w tym przypadku widać, że cena przekłada się na lepszą jakość opakowana. Sama paleta zamykana jest na magnes, który mimo jako takiego zużywania się przy częstym otwieraniu i zamykaniu, cały czas bardzo dobrze trzyma. Zabierając ją, zawsze miałam pewność, że cienie dowiozę w całości, gdziekolwiek będę.

Wnętrze jest plastikowo-papierowo-lustrzane. W środku znajduje się lusterko, które oklejone jest papierową obramówką z nazwą marki Too Faced oraz nazwą palety Chocolate Bar, co w całości wygląda bardzo spójnie i po prostu ładnie. Cienie włożone są w plastikową sztabkę czekolady, opisane są na złoto i tutaj znowu muszę pochwalić ich trwałość. Nazewnictwo od nowości zachowało super stan! :) Lusterko jest dobrej jakości, nie przekłamuje obrazu, nie zagina go.

too faced chocolate bar


Pogadajmy o kolorach


🍫 GILDED GANACHE - brudne złoto z delikatnym srebrnym brokatem
🍫 WHITE CHOCOLATE - standardowy, bazowy beżowy odcień
🍫 MILK CHOCOLATE - neutralny brąz, kawa z mlekiem 
🍫 BLACK FOREST TRUFFLE - bordowo-brązowy kolor ze złoto-brązowym brokatem
🍫 TRIPLE FUDGE - ciemny, chłodny brąz
🍫 SALTED CARMEL - ocień kawy latte z dodatkiem karmelu
🍫 MARZIPAN - rose gold ze złotem, jak masa perłowa
🍫 SEMI-SWEET - czekoladka
🍫 STRAWBERRY BON BON - cukierkowy, kredowy róż
🍫 CANDIED VIOLET - fiolet ze srebrno-fioletowo-różowym refleksem 
🍫 AMARETTO - miedziucha wpadająca w delikatny rose gold
🍫 HAZELNUT - brązowo-miedziana perła, wpadająca w złoto
🍫 CREME BRULEE - złota perła z różowymi podtonami 
🍫 HAUTE CHOCOLATE - brązowo-miedziana perła, wpadająca w stare złot
🍫 CHERRY CORDIAL - matowy bakłażan z delikatnymi różowo-fioletowymi drobinkami 
🍫 CHAMPAGNE TRUFFLE - perłowy jasny róż ze złotym dodatkiem

To nie jest tak, że każde cienie się nadają i to nie jest tak, że wszystkie używam i są wspaniałe. Jakie są moje ulubione i dlaczego?  I co z resztą? 


Może zacznę od pozytywów czyli od moich ulubionych odcieni, bez których, jak mi się wydawało - nie mogę żyć, a w zasadzie malować. Milk Chocolate i Salted Carmel to w rzeczywistości przepiękna kawa z mlekiem, idealne do blendowania, takie w ogóle kropki nad i! Odcienie te są cudowne, nie znalazłam ich zamienników i jeśli ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie o takowych - proszę o kontakt! Są to jedne z tych cieni, który są dla mnie idealne. Z tej palety używam ich najczęściej. Kolejnymi ulubieńcami są dwie czekolady, jedna jaśniejsza - Semi-Sweet i ciemniejsza Triple Fudge, ale nie są to odcienie nie do zastąpienia. Mając tyle czekoladowych odcieni na rynku - nie macie czego żałować. Marzipan i Creme Brulee to cienie o takiej samej jakości, wykończeniu i pigmentacji. Pięknie wyglądają solo bądź w połączeniu z innymi cieniami jako dodatek. I w zasadzie już ostatnie dwa cienie, które obecnie są prawie na wykończeniu to White Chocolate, czyli typowy, podstawowy beż, który według mnie powinien być w KAŻDEJ palecie oraz Champagne Trufle, który z powodzeniem możecie używać także jako rozświetlacz. Reasumując...8 na 16 cieni, które uważam za podstawowe, ciekawe, użytkowe, piękne lub może bardziej jak to nazwać - wpadające w mój gust. Pozostałych odcieni w zasadzie nie używam, bo te nie znajdują u mnie zastosowania, a może też nie natrafiłam jeszcze na osobę, której by pasowały, albo na których miałabym ochotę ich użyć, bo są po prostu nijakie lub może zwyczajnie... słabe?


too faced chocolate bar
Cienie nałożone bezpośrednio na rękę - palcem - pokrytą podkładem.


Ale, że cienie do jedzenia ?

Nie dosłownie, ale! z tym smakiem to nie żart! Używając tej palety na klientkach poczułam to pierwszy raz! Kiedy świdrowałam pędzlem po cieniu i delikatne pyłki zaczęły fruwać w powietrzu, które później osiadły się na ustach - poczułam niejednokrotnie słodki smak tych cieni, ale nie tylko ja, bo i klientki czuły to samo. Może brzmi to komicznie, ale kto posiada tę paletkę, to wie o czym mówię! :) To samo dotyczy np. ich bronzerów Chocolate Soleil. A tak poza tym - jaką mamy niewiedzę co do tego ile nieświadomie pożeramy kosmetyków czy to unoszących się w powietrzu, czy chociażby samej szminki, która jak sądzę często wędruje prosto do naszego brzuszka ;) Tak czy inaczej zawsze to jakieś urozmaicenie i z tego co pamiętam marka Too Faced jako pierwsza wypuściła produkt totalnie czekoladowy, gdzie faktycznie tę czekoladę czuć i dzięki temu stała się inspiracją dla innych firm, które zaczęły powielać #czekoladowelove. 


Tego kwiatu jest pół światu

Do rzeczy! 
Za samą paletkę jako opakowanie - duży plus. Za zapach i smak - plus. Za zrezygnowanie z cierpienia zwierząt (cruelty free) - duży plus. Za dobór kolorów - może nie mnie to oceniać w imieniu wszystkich użytkowników, ale w mojej ocenie wybór odcieni wypadł miernie, no chyba, że kupujemy tę paletkę jako jedną jedyną w naszej kolekcji z myślą o makijażach dziennych i wieczorowych, i o ile pasują nam dość chłodne odcienie. Z dostępnością raczej nie ma problemów - będąc stacjonarnie w sieci sklepów Sephora - zawsze ją widziałam. Cienie blendują się pięknie, łatwo, niewiele ruchów pędzla potrzeba, aby uzyskać zadowalający efekt, ale ciężko się tym cieszyć z perspektywy dłuższego jej używania, bo cienie niestety się utleniają, przez co pod koniec dnia mamy wrażenie, jakby wszystkie nałożone wcześniej cienie zlały się w jeden i tak nie do końca korzystny dla nas kolor. Po rozmowach z koleżankami z branży wiem, że nie jest to tylko i wyłącznie moje zdanie. Wielka szkoda. Cienie nie farbują powiek ani pędzli, nie osypują się, w moim odczuciu są wydajne. Mimo ogromnej miłości do wyżej wspomnianych ulubionych cieni - nie kupiłabym ponownie tej palety. Uważam, że obecnie na rynku mamy ogromną ilość produktów, w których możemy wręcz przebierać, a które są tańsze i lepszej jakości, jak np. cienie marki Kobo, Hean czy Affect lub lepiej zainwestować w paletę np. BPerfect. Mimo miłości do marki Too Faced - nie sądzę, aby ta paleta była warta pełnej ceny bez promocji.

too faced chocolate bar

Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
hulu brushes pędzle hulu

Czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna pędzli Hulu ? Spodziewam się, że jeśli trafiliście właśnie tutaj - zastanawiacie się czy warto w nie zainwestować czy może było o nich głośno tylko przez chwilę, a tak naprawdę nie są warte Waszej uwagi. Zgadłam? Nadchodzę zatem z ratunkiem - ja i moja recenzja wybranych przeze mnie pędzli po 10 miesiącach używania.

O MARCE

"Sztuka wykonywania makijażu to umiejętność wymagająca niemałego talentu oraz wielu godzin nauki i praktyki. Jednakże, wszystko to byłoby bez znaczenia, gdyby makijażysta nie posiadał odpowiednich kosmetyków i akcesoriów, które umożliwiają tworzenie niepowtarzalnych stylizacji. Dlatego pędzle są jednym z najważniejszych narzędzi pracy.

Wychodząc naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom makijażystów stworzyliśmy Hulu – markę profesjonalnych pędzli. Gama naszych produktów obejmuje wszystkie obszary zastosowania, od podkładów po cienie, przez pudry, róże i bronzery. Nasze pędzle idealnie nadają się do nakładania kosmetyków o dowolnej konsystencji, zarówno płynnych jak i sypkich. W naszej ofercie można znaleźć pędzle z naturalnym włosiem kozim lub kucyka oraz z wysokiej jakości włosiem syntetycznym".

Źródło tu

hulu brushes pędzle hulu

W asortymencie marki znajdziecie pędzle do wykonania makijażu twarzy i oczu z włosia naturalnego (koza, kucyk) oraz syntetycznego. Ceny wahają się od 10,99 złotych do 29,99 złotych za jeden pędzel. Cena zależna jest od rodzaju pędzla, a także włosia z jakiego jest wykonany. Hulu dostaniecie także w największym zestawie w cenie 492 złotych za 26 sztuk pędzli, którymi z łatwością zrobicie pełny makijaż. 14 sztuk pędzli poświęcone jest makijażowi twarzy, zaś 12 sztuk pędzli wykorzystacie do makijażu oczu, brwi i ust. Według producenta - kupując zestaw oszczędzacie około 55 złotych. Kto jest niedowiarkiem i to obliczy, zobligowany jest napisać w komentarzu czy ta informacja jest prawdziwa! :) W ofercie są też mniejsze zestawy, przeznaczone tylko do makijażu oczu, twarzy, ale i mieszane. Minimalna ilość pędzli w mniejszym zestawie to 3 sztuki za cenę 64 złotych i jest to tzw. zestaw do makijażu twarzy. 

Pędzle Hulu kupicie już w wielu drogeriach internetowych, stacjonarnie, a także na targach kosmetycznych. Moje pędzle (w większości) pochodzą z pierwotnego sklepu internetowego Paatal.pl, ale kilka pojedynczych sztuk kupiłam też na targach. 

hulu brushes pędzle hulu
od lewej: P48, P34, P46, P38, P30, P36, P32, P4

 WYBRANE PĘDZLE I ICH SPECYFIKACJA:

💙 P48:
- pędzel typu kulka 
- do cieni, korektora, baz, cieni w kremie
- cena 18,99 zł
- włosie syntetyczne
- całkowita długość pędzla: 14,5 cm*
- trzonek pędzla wykonany jest z naturalnego drewna*
- miękki, sprężysty, puszysty
- podobny do Hakuro H63 (29,90 zł) i Zoevy 142 (45 zł)

Pędzel używany głównie do korektorów, baz pod cienie, baz pod pigmenty, cieni w kremie, do czyszczenia łuku brwiowego w momencie nałożenia cieni za wysoko. Dodatkowo lubię się nim posłużyć, kiedy chcę wpracować dany produkt w okolicach płatków nosa czy innych trudno dostępnych miejscach dla np. Beauty Blendera. Przeszkadza mi w nim grubość trzonka i długość całego pędzla, wolałabym by był podobnej wielkości jak pozostałe. 

💙 P34:
- pędzel do korektora, cieni w kremie
- cena 11,99 zł
- włosie syntetyczne 
- całkowita długość pędzla: 16,4 cm*
- długość włosia: 0,9 cm*
- trzonek pędzla wykonany jest z naturalnego drewna*
- zbity, sztywny
- podobny do Hakuro H61 (15 zł)

Mój totalny ulubieniec! Nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło go w moich zasobach! Dokupiłam ich o wiele więcej i przy każdej możliwej okazji zwiększam ich ilość. Każdy pasjonat makijażu musi go mieć! Pędzel ten jest bardzo precyzyjny, mocno cienki na końcu, dzięki czemu idealnie sprawdza się wszelkich poprawek np. brwi, ust. Dodatkowo genialny jest do cutcrease, korektora, nakładania cieni w kremie, baz, pigmentów, cieni foliowych. Jest syntetyczny, zbity, dzięki czemu cały czas utrzymuje swój, a przez Nas, pożądany kształt. UWIELBIAM! 

💙 P46:
- precyzycjny pędzel do cieni 
- cena na promocji 14,99 zł
- włosie naturalne 
- całkowita długość pędzla: 17 cm*
- długość włosia: 0,8 cm*
- trzonek pędzla wykonany jest z naturalnego drewna*
- miękki, zbity, ale rozcierający 
- podobny do Hakuro H76 (28 zł)

Kolejny pędzel, który z całą pewnością mogę zaliczyć do moich topowych i ulubionych kształtów pędzli. Najczęściej używany jest na dolną powiekę, w kąciku oka, a także do rozcierania kresek. Mały, precyzyjny pędzel, który według mnie również jest pędzlem zaliczanym do must have. Świetnie spisuje się także przy makijażach typu cutcrease i przy bardziej koronkowych, wymagających makijażach oka. Do tej pory wszystkie kolory tęczy zostały z niego sprane bez najmniejszego problemu i wciąż jest śnieżno biały. Po wielokrotnym używaniu zachowuje swój kształt, nie rozczapierza się, a włosie od samego początku nie wypadało. 

💙 P38:
- do cieni 
- cena 14,99 zł
- włosie naturalne (koza), dodatek włosia syntetycznego
- całkowita długość pędzla: 17,5 cm*
- długość włosia: 1,2 cm*
- trzonek pędzla wykonany jest z naturalnego drewna*
- miękki, sprężysty 
- kształtem przypomina mojego ulubieńca - Sigma E30 (59 zł), możliwe też, że jest podobny do Zoevy 230 (45 zł)

Swoje zastosowanie znajduje przy nakładaniu cieni na dolną i górną powiekę, głównie do aplikacji cieni w załamaniu powieki, rozcierania kresek. Sprawdza się też do rozświetlania wewnętrznego kącika. Pędzel jest typem zbitej kulki, jest miękki i nie drapie. Jest to kolejny model Hulu, po który bardzo często sięgam. 

💙 P30:
- idealny do łączenia i aplikacji cieni w załamaniu powieki 
- cena 14,99 zł
- włosie naturalne (koza)
- całkowita długość pędzla: 18 cm*
- długość włosia: 1,5 cm*
- trzonek pędzla wykonany jest z naturalnego drewna*
- jest dość szeroki, miły, milusi
- podobny do Hakuro H79 (28 zł), BohoBeauty 212 (24 zł), możliwe że i do Sigmy E25 (63 zł) i pędzla Zoeva 227 (42 zł)

Przed pędzlem z Hulu nie miałam ani jednej sztuki o tym konkretnym kształcie i do dziś nie wiem jak to było możliwe. Jasne, mam kilkadziesiąt płasko-puchatych pędzli, ale to nie było TO. Są to chyba najlepsze pędzle (mam na myśli sam kształt) jakie przyszło mi używać. Idealne do blendowania, do nakładania cieni na całą powiekę, na dolną również spisuje się rewelacyjnie, z rozcieraniem kresek także radzi sobie świetnie. Tworzenie nim chmurek to sama przyjemność. Jest to kolejny model, który sukcesywnie dokupuję i nie wyobrażam sobie, by mogło go kiedyś zabraknąć. Nie drapią, są miękkie, puszyste, po myciu zachowują swój kształt, dopierają się bez żadnego problemu. 


hulu brushes pędzle hulu

💙 P36:
- pędzel do blendowania 
- cena 14,99 zł
- włosie naturalne (koza) 
- całkowita długość pędzla: 18 cm*
- długość włosia: 2 cm*
- trzonek pędzla wykonany jest z naturalnego drewna*
- miękki, puszysty, sprężysty 
- podobny do pędzla Zoeva 221 (42 zł), a nawet i porównałam go do pędzla M Brush Maxi 11 (79 zł), tyle, że pędzel od Maxi wygrywa miękkością włosia, które jest też delikatnie krótsze i bardziej smukłe, nie tak rozczapierzone, a mimo to odczucia podczas używania obu są zbliżone

Kolejny pędzel o miękkim, puchatym włosiu, który używany jest do tworzenia przejść kolorów, chmurek. Jest miękki, nie drapie, bardzo dobrze wypełnia swoją rolę. Jestem z niego zadowolona. Często jest w użyciu, włosie nie wypada, nie zrobiła się z niego szczotka. 

💙 P32:
- pędzel do blendowania 
- cena 14,99 zł
- włosie naturalne (kucyk)
- całkowita długość pędzla: 18 cm*
- długość włosia: 1,8 cm*
- trzonek pędzla wykonany jest z naturalnego drewna*
- sprężysty, sztywny
- jest bardzo podobny do Hakuro H77 (26 zł) z tym, że Hakuro ma delikatnie krótsze i ciensze włoski, milsze, kształt jest bardziej smukły

Pośród tylu ulubieńców i pędzli, które darzę wielką sympatią pojawił się bubel. Jest to najmniej przyjemny pędzel z wszystkich pędzli jakie posiadam z Hulu. Jest szorstki, sztywny, drapie skórę, tworzy zaczerwienienia, jest najzwyczajniej nieprzyjemny dla delikatnej skóry oka. Używam go w momencie totalnej desperacji, kiedy wszystkie pędzle są brudne i czekają na mycie albo w celu nakładania np. brokatu na powiekę, bo dobrze łapie te małe drobiny. Tutaj mała uwaga - w ramach współpracy marki Hulu z Danielem Sobieśniewskim - podobno zmieniono włosie w kilku pędzlach, więc możliwym jest, że pędzel P32 przeszedł metamorfozę i jest już ulubieńcem wielu z Was. 

💙 P4: 
- pędzel typu kulka
- do różu, rozświetlacza, bronzera
- cena 25,99 zł
- włosie syntetyczne
- całkowita długość pędzla: 19,5 cm*
- długość włosia: 4 cm*
- trzonek pędzla wykonany jest z naturalnego drewna*
- ma własną osłonkę, która zapobiega odkształceniom
- miękki, sprężysty, puchaty na końcu
- odpowiednikiem jest Hakuro H56 (44 zł)

Używam tego pędzla głównie do bronzerów, rozświetlaczy (w kamieniu, sypkich) na twarzy i ciele, ale także do czyszczenia okolicy pod oczami - świetnie się do tego sprawdza przez swoją sprężystość, w bardzo łatwy sposób pozbywam się tego co się pod nimi osypało. Cały czas zachowuje swój pierwotny kształt i odkąd go mam, nie wypadło z niego ani jedno włosie. Trzonek i skuwka również wyglądają bardzo dobrze. Jest miękki, przyjemny dla skóry twarzy. Dzięki swojej sprężystości, a zarazem miękkości i puchatości, bardzo dobrze rozciera produkty do konturowania, nie tworzy smug, nie ma plam.


*Wszystkie wymiary pędzli pochodzą ze sklepu Paatal.pl.

hulu brushes pędzle hulu
Moja kolekcja pędzli Hulu sukcesywnie się powiększa! Od czasu zrobienia powyższych zdjęć zdobyłam kilka nowych modeli m.in. P10 do pudru, P8 do podkładu, P20 do konturowania, różu, rozświetlacza, P6 do podkładu, a także pędzel do brwi i eyelinera P44.

Share
Tweet
Pin
Share
2 komentarze
Dzisiejszy post jest kontynuacją serii produktów marki Constance Carroll, więc jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o ich produktach do twarzy, kliknijcie TUTAJ. W tej chwili skupię się na produktach do oczu i ust. Zacznijmy zatem od...

Constance Carroll Mettalix

PALETY METALICZNYCH CIENI METALLIX 

Opis producenta: 
"Paletka trzech cieni Metallix pozwoli Ci stworzyć makijaże, które przyciągać będą swoim niesamowitym metalicznym blaskiem i intensywnym kolorem. Ich delikatna, aksamitna konsystencja sprawia, że aplikacja jest wyjątkowo łatwa. Kolor rozprowadza się gładko, równomiernie i jest wyjątkowo trwały. Nie zawiera parabenów. "

Dostępność: sklep online Constance Carroll ( klik )*

Gramatura: ok. 3 gramów ( wkład )

Cena: 30 złotych za paletę ( w skład wchodzą 3 cienie )

Warianty kolorystyczne palet:
⭐ Stardust
⭐ Galaxy
⭐ Stella
⭐ Sunset
⭐ Moonlight

Constance Carroll Metallix Sunset
Constance Carroll Sunset: Eclipse, Mercure, Moonflower

METALICZNE CIENIE DO POWIEK METALLIX

Opis producenta: 
"Ten intensywnie napigmentowany cień do powiek z efektem metalicznym rozświetli Twoje spojrzenie intensywnym kolorem! Dzięki specjalnej formule cień skupia światło i rozprasza je pięknym metalicznym blaskiem. Jego delikatna, aksamitna konsystencja sprawia, że aplikacja jest wyjątkowo łatwa. Kolor rozprowadza się gładko, równomiernie i jest wyjątkowo trwały. Nie zawiera parabenów."

Dostępność: sklep online Constance Carroll ( klik )*

Gramatura: ok. 2 gramów ( wkład )

Cena: 9,90 zł za sztukę

Warianty kolorystyczne pojedynczych cieni: 15 kolorów do wyboru ⭐

Constance Carroll Metallix Galaxy
Constance Carroll Metallix Galaxy: Jupiter, Cosmic, Nebula
Opakowania palet:

1. Okryte są papierową osłonką, która chroni palety przed zabrudzeniami oraz ewentualnym porysowaniem;
2. Z tyłu palet znajdziecie informacje takie jak: nazwa danej palety, opis w kilku językach, skład, termin przydatności, wypisane kolory cieni, które wchodzą w skład palety ( które również możecie kupić pojedynczo ), a także wyróżnione social media marki;
3. Wykonane są z dobrego plastiku, które niekoniecznie są podatne na uszkodzenia czy rysowanie ( jedna z palet przeżyła upadek, nie rozpadła się na kawałki, a cienie pozostały nienaruszone );
4. W środku znajdujemy dobrej jakości lusterko, które nie przekłamuje obrazu;
5. Cienie są klejone klejem, mocno się trzymają, nie są luźno osadzone;
6. Paletki są lekkie, nie obciążają mocno kufra, kosmetyczki;
7. Wkłady znajdujące się w paletach są większe niż standardowe cienie np. stara wersja cieni Inglot;
8. Jeśli posiadacie kilka palet cieni Metallix, palety roświetlaczy czy te do konturowania, to otrzymujecie tym samym kolekcję kosmetyków o tych samych rozmiarach, co zdecydowanie jest wygodne w ich wspólnym przechowywaniu, dodatkowo jeśli pozostawicie ich kartonowe opakowania, to z łatwością odróżnicie wszystkie palety od siebie.  

Opakowania pojedynczych sztuk:

1. Dobra jakości plastiku;
2. Nie są podatne na porysowania;
3. Przeźroczyste okienko, dzięki któremu widać dany odcień;
4. Z tyłu cieni znajdziesz informacje takie jak: nazwa cieni, opis w 3 językach, skład, termin przydatności, kolor danego cienia, numery serii;
5. Lekkie;
6. Wkłady są klejone klejem, mocno się trzymają;
7. Wielkość wkładów taka sama jak np. stara wersja cieni Inglot, Hean, Kobo, Makeup Geek.

Jak nakładać:

Wszystko zależy od tego, jak lubicie nakładać cienie o dość zbitej, foliowej i świetlistej konsystencji. Wypróbowałam chyba wszystkie możliwe sposoby i według mnie, najlepiej jest nakładać je palcami na bazę bądź korektor albo spryskanym uprzednio pędzlem. Idealnie spisuje się do tego dość sztywny, ale precyzyjny syntetyczny pędzel. Stosując się do tych wskazówek uzyskacie 100% koloru. 

Constance Carroll Metallix Supernova
Constance Carroll Metallix: Milky Way, Supernova
O paletach i pojedynczych cieniach:

1. Lekkie opakowania, nie obciążające szuflad, kosmetyczek, kufrów, dzięki czemu świetnie nadają się do przewożenia; 
2. Kosmetyki na każda kieszeń. Cena jest niska w obu przypadkach, jednak porównując obie wersje pod kątem gramatury i funkcjonalności, to palety cieni bardziej się opłacają ( 10 złotych za wkład, który jest większy od pojedynczej sztuki plus w cenie lusterko ); 
3.  Opakowania tworzone są z dobrej jakości plastiku, odkąd ich używam praktycznie nie widać śladów użytkowania, nie widać rys, napisy oraz tyły opakowań są w dobrej formie, czego nie można powiedzieć o ochronnych, papierowych osłonkach, jednak jest to tylko papier, więc możemy się spodziewać, że przy regularnym używaniu się zużyją;
4. Nie uczulają;
5. Nie podrażniają;
6. Nie farbują skóry;
7. Konsystencja jest bardzo miękka, wyczuwalna pod palcami ( stąd nakładanie ich w sposób jaki zaproponowałam wyżej jest efektowny );
8. Bardzo dobrze napigmentowane, najlepiej wyglądają przyklejone na odpowiednio przygotowaną powiekę;
9. Są wydajne, to na pewno, niezależnie czy wybierzecie paletkę z większymi cieniami czy bardziej uniwersalny rozmiar; 
10. Efekt jaki chcemy uzyskać można stopniować, możecie uzyskać delikatny rozświetlony efekt lub mocne kolory;
11. Nie zauważyłam, by się osypywały, głównie jest to spowodowane ich masłową, cięższą konsystencją;
12. Długo utrzymują się na powiekach zachowując swój specyficzny połysk ( którego tak na dobrą sprawę nie mogę określić, ponieważ nie jest to błysk, który uzyskujemy używając np. pigmentów czy cieni typu duochrom, a ich efekt najbardziej staje się zauważany, gdy bezpośrednio pada na nie światło, niezależnie od tego czy jest to światło sztuczne czy naturalne ); 
13. Ich wygląd na powiekach zależy od tego jakie pada na nie światło czy też od koloru bazy, która znajduje się pod cieniami, co oznacza tyle, że niekoniecznie zawsze muszą wyglądać tak samo! :)
14. Na minus rzutuje głównie dostępność produktów, jednak na realizację zamówienia online nie możemy narzekać;
15. Są trwałe;
16. Moje ulubione odcienie, to: Mercure, Jupiter, Nebula i Supernova;
17. Komu polecałabym te cienie? Wszystkim tym, którzy:
⭐ jeszcze nie mieli styczności z metalicznymi/foliowymi cieniami,
⭐ lubią tanie, ale efektowne kosmetyki,
⭐ lubią miękką i zbitą konsystencję cieni,
⭐ lubią urozmaicać swoje makijaże o błyszczące dodatki czy też wielowymiarowe odcienie,
⭐ nie widzą przeszkód, by dłużej wpracowywać cienie np. palcem dla uzyskania najlepszego efektu.

Constance Carroll Velvet Touch Matte cienie do powiek
góra: Purley Naked, Berry Intense, Indigo, Apricot | dół: Cappuccino, Tiara, Midnight Sky

CIENIE DO OCZU VEVET MATTE / SATIN TOUCH

Gramatura: ok. 2,5 gramów

Cena: 7,90 złotych za cień matowy lub satynowy 

VELVET MATTE

Opis producenta:
"Cienie do powiek o miękkiej, jedwabistej konsystencji, ułatwiającej rozprowadzanie i cieniowanie. Oparte na składnikach mineralnych. Drobno zmielone cząsteczki kolorowych pigmentów sprawiają, że kolor jest trwały, a cień nie ściera się. Łatwo się aplikują, pozostawiając na powiece cieniutką powłokę nasyconego koloru, która harmonijnie podkreśla naturalne piękno oczu. Produkt nie obciąża powiek, przez co makijaż przez długi czas wygląda świeżo i subtelnie, pozostawiając jednocześnie uczucie komfortu."

Dostępność: sklep online Constance Carroll ( klik )*

Warianty kolorystyczne: 18 kolorów ⭐

Constance Carroll Satin Touch cienie do powiek
Purley Naked, Cappucino, Tiara, Berry Intense 

SATIN TOUCH

Opis producenta:
"Zawierają dyskretne, mikro drobinki które odbijają światło, optycznie wygładzają powiekę i powodują, że skóra wydaje się delikatna. Zapewniają efekt trójwymiarowego, powiększonego oka. Delikatna konsystencja cieni miękko aplikuje się na delikatnej skórze powiek, nie obsypują się i nadają długotrwały efekt bez potrzeby poprawiania makijażu w ciągu dnia. Cienie nie podrażniają i nie uczulają. Nie zawierają również parabenów. Polecane w szczególności do makijaży rozświetlających oraz dla kobiet dojrzałych - drobinki delikatnie rozpraszają światło dając wrażenie spłycenia zmarszczek."

Dostępność: sklep online Constance Carroll ( klik )*

Warianty kolorystyczne: 15 kolorów ⭐

Constance Carroll Velvet Matte cienie do powiek
Apricot, Indigo, Mignight Sky 
O cieniach:

1. Nie uczulają;
2. Nie podrażniają;
3. Nie farbują skóry;
4. Opakowania są plastikowe na zatrzask;
5. Plastik jest dobrej jakości, a napisy na wierzchniej części opakowania niespecjalnie się rysują;
6. Z tyłu cieni znajdziecie informacje takie jak: nazwa cieni, opis w 3 językach, skład, termin przydatności, kolor danego cienia, numery serii;
7. Delikatny, pudrowy zapach;
8. Wybór kolorystyczny jest w moim odczuciu spory, bo w sumie cieni matowych jest 18 sztuk , zaś satynowych 15;
9. Cienie matowe w swojej kolorystyce są bardzo różnorodne: w ofercie znajdziecie cienie jasne, delikatne, beżowe, brzoskwiniowe, brązowe w co najmniej 4 odcieniach, ale też barwy różowe, fioletowe, niebieskości jasne i ciemne, zieleń, a także czerń i biel;
10. To co wyróżnia maty, to zdecydowanie ich odcienie, które są pastelowe, co skutkuje tym, że nie są to cienie, od których możemy wymagać bardzo mocniej pigmentacji czy też bardzo nasyconych kolorów, ale mimo tego dobudowując kolor - pigmentacja może Was zadowolić;
11. Cienie pastelowe idealnie nadają się przy wykonywaniu makijaży dziennych, kiedy śpieszymy się wykonując poranny makijaż, ponieważ nie zrobicie sobie nimi krzywdy;
12. Velvet Matte to cienie o przyjemnej, jedwabistej, lekko zbitej konsystencji, w żadnym wypadku nie są to cienie bardzo suche, dobrze nabierają się na pędzel;
13. Bez problemu się rozcierają, jednak trzeba mieć do tego lekką rękę, ponieważ mocniejsze rozcieranie może ściągać wcześniej nałożony kolor i tym samym tworzą się dziury co najlepiej widać przy ciemniejszych kolorach;
14. Dokładając matowych cieni można bez problemu dobudować kolor, nadać większej intensywności;

Constance Carroll Satin Touch cienie do powiek
cienie nałożone na suchą skórę, bez żadnej bazy i aby osiągnąć efekt widoczny na zdjęciu, cienie matowe nałożone zostały przeciągając dwukrotnie palcem ze świeżo dobranymi kolorami, zaś cień satynowy tylko raz 

15. Są całkowicie matowe, nie mają drobinek;
16. Cienie satynowe w większości skupiają się ku zimnym odcieniom, znajdziecie m.in. odcienie srebra, białego złota, lilę, miedziane brązy, szarości, czerń, chłodne odcienie niebieskiego i zieleni;
17. Satin Touch, to cienie o miękkiej, wyczuwalnej pod palcami konsystencji, zdecydowanie najlepiej jest nakładać je w taki sam sposób jak cienie metaliczne, by wyciągnąć z nich 100% koloru;
18. Są napigmentowane, jedno przeciągnięcie palcem wystarczy, by uzyskać pełne krycie ( co widać na powyższym zdjęciu );
19. Dobrze przyklejają się do wcześniej przygotowanych powiek;
20. Są połyskujące, jednak nie dopatrzyłam się drobin brokatu;
21. Cienie matowe i satynowe nie osypują się;
22. Są większe niż standardowe wkłady;
23. Cienie są klejone klejem, mocno się trzymają;
24. Minusem również jest dostępność, bo cała reszta, to tak naprawdę kwestia gustu - czy lubicie pastelowe/satynowe cienie, czy może jednak wolicie totalnie inną konsystencję, kolory, pigmentację itp.;
25. Moje ulubione odcienie: Purley Naked, Berry Intense, Cappucino, Tiara;
26. Komu polecałabym te cienie? Wszystkim tym, którzy:
⭐dopiero zaczynają przygodę z makijażem i chcą mieć pewność, że nie zrobią sobie krzywdy zbyt intensywnymi kolorami, na których będą mogli uczyć się stawiać pierwsze kroki;
⭐ lubią delikatne dzienne makijaże, ponieważ matowe pastele, jak i odcienie cieni satynowych mają w swojej ofercie takie kolory, które się do tego nadają, jak beże, brzoskwinie, jasny róż i inne,
⭐ szukają cieni, którymi będą mogły stworzyć ładnie rozblendowane chmurki,
⭐ cieni wydajnych, o ponadprzeciętnej wielkości, 
⭐ szukają niespotykanych ocieni,  bo o typowe pastele nie jest łatwo, a tym bardziej o kolory takie jak np. Army Green,
⭐ lubią satynowe cienie, które ładnie odbijają światło i nie posiadają drobinek brokatu.

Constance Carroll Matte Queen Lipt Tint matowe pomadki
Constance Carroll Matte Queen Lip Tint: 01 Glorious, 02 Majestic, 03 Heroic, 04 Imperial, 05 Superior, 06 Proud, 07 Classy, 08 Royal

MATOWE POMADKI MATTE QUEEN LIP TINT

Opis producenta:
"Hit sezonu 2017/2018. Super trwała, 100% wodoodporna matowa pomadka w płynie. Bardzo mocno napigmentowana, pozwoli Ci cieszyć się intensywnym kolorem przez cały dzień, nawet podczas picia i jedzenia! Dzięki wyjątkowej formule zasycha na ustach w kilka chwil. Nie wysusza ust dzięki zawartemu olejkowi z Marula, który nie tylko pielęgnuje usta, ale także regeneruje je i wspomaga ich gojenie. Zapobiega przed rozkładem kolagenu dzięki czemu usta są miękkie i soczyste."

Dostępność: sklep online Constance Carroll ( klik )*

Pojemność: 4 ml 

Cena: 15,90 złotych

Warianty kolorystyczne:
⭐ 01 Glorious
⭐ 02 Majestic
⭐ 03 Heroic
⭐ 04 Imperial
⭐ 05 Superior
⭐ 06 Proud
⭐ 07 Classy
⭐ 08 Royal

Constance Carroll Matte Queen Lip Tint

Moje początki 

Muszę koniecznie o tym napisać, żeby pokazać Wam na moim przykładzie, że czasami za szybko się poddajemy używając danych kosmetyków, które na początku Nas zawodzą, od razu je skreślamy, nie polecamy, rozdajemy po znajomych itd. Kiedy użyłam ich pierwszy raz byłam rozczarowana. Nie jakoś bardzo, nie rozpaczałam z tego powodu, bo z tyłu głowy miałam cały czas myśl: "słuchaj, jest to pomadka za niecałe 16 złotych, czego się spodziewałaś, przecież tak tanie produkty mogą okazać się bublami". Kleiły się okropnie, mazały na ustach, odklejały, robiły się dziury, odbijały na skórze jakieś 50% koloru. I tak wyglądały pierwsze dni testów. Odłożyłam je na jakiś czas, bo miałam dość tak bardzo klejących się ust, ale jak dobrze wiecie - ja się nie poddaję, długo testuję kosmetyki, intensywnie, daję im tak dużo szans, aż skończą mi się pomysły w jaki sposób jeszcze mogłabym ich użyć. W ten oto sposób rozszyfrowałam jak powinnam je nakładać, żeby nie działo się z nimi to, co opisałam powyżej. Co zatem odkryłam?

Prawidłowa aplikacja

Nabieramy normalną ilość produktu, nawet niespecjalnie ściągam nadmiar z aplikatora, a prawie zawsze nakładam na usta pomadkę w takiej ilości, w jakiej ją wyciągam z opakowania. Teraz najważniejsze: nie sklejajcie ust, dopóki pomadka nie zaschnie. Ten trick da Wam 100% pewności, że pomadka będzie wyglądała pięknie, apetycznie, gładko i tak jak powinna wyglądać.

Constance Carroll Matte Queen Lip Tint matowe pomadki
Constance Carroll Matte Queen Lip Tint 01Glorious, 02 Majestic, 03 Heroic, 04 Imperial

Jak jest teraz? 

1. Najważniejszym punktem jest wskazanie, że cena jest adekwatna do jakości pomadek i piszę to z pełnym przekonaniem;
2. Opakowanie jest plastikowe, zakręcane, przeźroczyste i dzięki temu mamy wgląd we wszystkie kolory bez potrzeby rozkręcania, co jest ułatwieniem przy przechowywaniu pomadek;
3. Zapach jest słodki, ulatnia się przy noszeniu;
4. Bardzo duży plus stawiam za aplikator, jest sztywny, cieńszy, węższy od tych najpopularniejszych aplikatorów przez co bez problemu jesteście wstanie wyrysować usta, nadać im ładny, precyzyjny kształt ( jeśli posiadacie pomadki marki Colourpop, to wiecie o jakich apikatorach mówię :) );
5. Konsystencja jest idealna, bo nie są na tyle tępe, suche czy lejące, byście nie poradzili sobie z wyrysowaniem ust przed zaschnięciem pomadki;
6. Pełne, zadowalające krycie, są tylko dwa kolory, które mogą, ale nie muszą robić delikatne smugi, gdzie krycie potrzebuje minimalnego dobudowania i są to kolory: 01 Glorious, 03 Heroic;
7. Można nakładać pomadki warstwami np. 3 cienkie warstwy;
8. Jeśli skorzystacie z mojej wskazówki, która dotyczy ich nakładania, to nie będą się rolować ani kleić, efekt ten dzieje się dopiero wtedy, kiedy pomadka wejdzie w interakcje ze śliną,
9. Kolory są mocne, intensywne, nasycone, soczyste, nawet pokuszę się o stwierdzenie, że są pomadkami, które widać z daleka;
10. Odcienie są twarzowe, każdy znajdzie coś dla siebie;
11. Zastygają na pełen mat ( na zdjęciu nie są doschnięte na tyle, na ile powinny być );
12. Nie wyglądają sucho na ustach ( o ile dbacie o swoje usta, pamiętajcie, że usta na matową pomadkę muszą być przygotowane ), a gładko, lekko atłasowo, usta wyglądają na miękkie, zadbane, do schrupania;
13. Jeśli dacie im dobrze zaschnąć, to nie odbijają się na szklankach, a na skórze odbijają się tylko delikatnie i tylko przy pierwszym zetknięciu;
14. Każdy kolor wybiela zęby, co w moim odczuciu jest totalnie fantastyczne, bo mimo, że mamy tutaj takie kolory jak mocna pomarańcza, fiolet czy ciemne wino, czerwień, które bywają kolorami żółcącymi, to w przypadku tych pomadek nie mamy się czego obawiać;
15. Trwałość - pewnie to interesuje Was najbardziej, więc jak sama nazwa wskazuje, są to pomadki w typie TINT, czyli takie które wżerają się w usta, dzięki czemu kolor ma być zachowany nawet przy wielokrotnym jedzeniu i piciu, lecz jak to wygląda w rzeczywistości:
⭐ sądzę, że gdybyśmy tylko i wyłącznie pili przez cały dzień, to pomadka pozostałaby na ustach aż do zmycia, 
⭐ jeśli jedlibyśmy same suche przekąski typu paluszki, ciastka, krakersy, sytuacja wyglądałaby jak wyżej,
⭐przy normalnym jedzeniu, gdzie jemy to co zawsze, pomadka utrzymuje się naprawdę dobrze i naprawdę długo, a jeśli już się zjada, to równomiernie od środka i zazwyczaj w 60% pozostaje na ustach aż do zmycia,
⭐ przy jedzeniu tłustych posiłków, kiedy ulegają już powolnemu rozpuszczaniu, mogą wylewać się poza kontur ust,
⭐ po zjedzonym posiłku możemy dołożyć nową warstwę bez żadnych komplikacji,
⭐ na ich zmycie trzeba poświęcić trochę czasu, najlepiej sprawdza się olej kokosowy.
16. Przez cały dzień noszenia nie czuć ich praktycznie na ustach, jednak z racji tego, że jest to matowy tint, to usta pod koniec dnia potrzebują nawilżenia i regeneracji;
17. Są komfortowe w noszeniu; 
18. Wydajne;
19. Moje ulubione odcienie: 04 Imperial ( piękny odcień, taki staro-herbaciano-różowy ), 05 Superior ( koralowa malina ), 07 Classy ( jest to chyba najpiękniejsza czerwień jaką mam ), 08 Royal ( ciemne bordo, mocno winny kolor, cudowny);
20.  Komu polecałabym te pomadki? Wszystkim tym, którzy:
⭐ stawiają na pierwszym miejscu pomadki, które bielą zęby,
⭐ szukają tanich produktów wartych swojej ceny,
⭐ uwielbiają matowe pomadki, o atłasowym, miękkim, do schrupania wykończeniu,
⭐ lubią komfortowe w noszeniu pomadki,
⭐ stawiają na trwałość,
⭐ szukają pięknej, klasycznej czerwieni;
⭐szukają niespotykanych kolorów ( żadna z tych pomadek nie pokrywa się z tymi, które mam w swojej kolekcji );
⭐szukają bardzo napigmentowanych, intensywnych kolorów na co dzień, jak i do zdjęć, sesji zdjęciowych.

Constance Carroll Matte Queen Lipt Tint matowe pomadki
Constance Carroll Matte Queen Lip Tint 05 Superior, 06 Proud, 07 Classy, 08 Royal
Z pomadek jestem bardzo zadowolona mimo przejść, które sprawiały, że chciałam wyrzucić je za okno, tak teraz używam ich notorycznie. Te cztery kolory, które wymieniłam jako ulubione, coś pięknego! Czerwień jest jedyna w swoim rodzaju i mówię tu nie tylko o kolorze, ale i o wykończeniu. Jak na pomadki za 16 złotych - nie ma się nad czym zastanawiać. Dużym plusem jest dla mnie efekt wybielonych zębów i to nosząc każdy z tych kolorów. Z niecierpliwością czekam na nudziakowe pomadki tej marki, a także coś z brązów, kolory przypominające lilę, to byłoby coś! Jeśli chodzi o metaliczne cienie, to w makijażu dziennym używam ich głównie jako akcent na środku powieki, do 1/3 powieki, a także w kącikach. Nie są to cienie nachalne, nie są mocno błyszczące, a mimo to mają swój określony blask co pozwala używać ich na co dzień, a dobrze nałożone są trwałe i cały dzień wyglądają dobrze. W makijażu artystycznym, wieczorowym, do zdjęć - używajcie w ilości w jakiej potrzebujecie! :) Cienie matowe, głównie polecałabym osobom, które szukają tanich produktów do makijażu codziennego, a także tym, którzy szukają cieni typowych do tworzenia przejść między kolorami, jednak osoby wykonujące czynnie makijaż - obejdą się i bez nich. Jeśli jesteście makijażowymi laikami - będziecie zadowoleni, bo kolorów do wyboru jest dużo za niską cenę, są dość dużej wielkości, dzięki czemu posłużą Wam na długi okres, zaś intensywność możecie budować, więc nie wystraszy Was ich mocna pigmentacja, którą - jeśli chcecie - możecie zwiększać. Cień satynowy - który mam - używam go również w makijażach dziennych, bo kolor do tego celu jest idealny. Tiara - Jest to piękny odcień, lekko różowy, mieniący się na złoto, nie ma w sobie brokatu. Co najważniejsze - ni maty, metaliczne cienie czy satynowy - nie osypują się i są przyjemne w aplikacji. 

Do wykonania tego makijażu użyłam m.in. :
⭐ Paletka metalicznych cieni Metallix Eyeshadow Palette, odcienie: Jupiter, Nebula 
⭐ Paletka rozświetlaczy On The Glow Holographic Hightlighter: Fantasy (jeden z odcieni nałożony jest w kąciku i na 1/3 powieki)
⭐ Matowa pomadka Matte Queen Lipstick nr 07 Classy na ustach oraz jako eyeliner 
⭐ Paletki do konturowania Contour Goddess: Cool Matte i rozświetlacz z Warm Shimmer
⭐ Puder Loose Powder Translucent

GacMakeUp
* Niektóre produkty dostępne są w sklepach sieci Polomarket 
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze
Older Posts

O mnie

Z wykształcenia prawnik, na co dzień pasjonatka makijażu i kosmetyków. Brzmi jak mieszanka wybuchowa, ale może zacznijmy od początku! Moja przygoda z blogowaniem zaczęła się, gdy byłam w gimnazjum. Miałam potrzebę pisania i zostało mi to do dziś. Później doszła fascynacja kosmetykami, ich opakowaniami, działaniem, zatem powstały recenzje. Następnie zrobiłam krok dalej. Był to makijaż. Małymi kroczkami starałam się stworzyć coś poprawnego. Do mojej fascynacji doszła charakteryzacja. "Blizny, krew, rany, to jest to" - pomyślałam. Zaczęłam tworzyć z niczego, aż w końcu przyszedł czas na profesjonalne kosmetyki. Jestem samoukiem i myślę, że jest to wyjątkowe. Wszystko co potrafię jest zasługą mojej pracy i to właśnie to jest moim osobistym drobnym sukcesem. Staram się być niezależna, jak tylko potrafię. Jestem też jedną z Administratorek najlepszej grupy makijażowej na facebooku „Świat Pędzli – Wizażystki, Makijażystki”. Grupę tworzymy z pasją co widać na każdym kroku. Po kilku miesiącach rozwinęłyśmy się o nową grupę „Świat Pędzli po godzinach”, gdzie dzielimy się kawałkiem swojego życia. Wszystko co robicie, róbcie z pasją i miłością, a efekty będą widoczne gołym okiem.

Obserwuj mnie

skontaktuj się ze mną

  • 💌 WSPÓŁPRACA
  • ✅ PRAWA AUTORSKIE

Wyświetlenia

a ten produkt już znasz?

2# AKCJA ANTYPODRÓBKOWA - The Balm 🌞 Bahama Mama 🌞 Jak rozpoznać podróbkę od oryginału?

Tagi

akcesoria akcja antypodróbkowa aliexpress bubel Cailyn Catrice chińszczyzna Constance Carroll DR. G. ebay Eos Essence gąbki do makijażu Golden Rose Hakuro Hean HotMakeUp Hulu Brushes kosmetyki krem BB M Brush MAC Make-Up Studio makijaz makijaż matowa pomadka MissSporty nie testowane na zwierzętach niska półka cenowa NYX Ofra Paese pędzle pielęgnacja recenzja średnia półka cenowa Tarte The Balm Too Faced wysoka półka cenowa Zoeva

Created with by BeautyTemplates | Distributed by Gooyaabi Templates