4# EOS Balsam do ust Granat i Malina - Czy to na prawdę działa?
Dzisiaj recenzja balsamu do ust Eos. Dlaczego, przecież to tylko balsam do ust? Właśnie, tylko balsam do ust, a jednak trochę szumu wokół niego się narobiło, ale czytajmy dalej! Nie przestawajmy w tym miejscu! Zapraszam niżej! :)
OPIS PRODUCENTA
"Balsam do ust EOS Pomegranate Raspberry o smaku owoców granatu i maliny
- zawiera 95% składników organicznych – szczyci się elitarnym certyfikatem USDA ORGANIC
- balsam EOS jest w 100% naturalny
- EOS-y zawierają 100% naturalnego aromatu
- dodatkowe zalety to brak w składzie parabenów i ftalanów
- EOS jest bezglutenowy i nie zawiera wazeliny
SKŁAD
CENA
od około 19 zł do 25 zł za jajko
Tutaj się na chwilę zatrzymam nim przejdę do mojej opinii i działania jajka. Nie jestem dusi groszem, jak coś mam w planach kupić, to kupię niezależnie od ceny i piszę to tylko dlatego, żeby mi ktoś nie zarzucił czegoś typu "jak to dla Ciebie za drogo to nie kupuj", rozumiecie pewnie co mam na myśli? Ok, domyślam się, że cena pewnie zależna jest od naturalnych składników, że jest taki siaki i owaki, ok, ale byłabym naiwna gdybym nie brała pod uwagę tego, że do czasu był on bardzo polecany na youtubie, nagle każda gwiazda pragnęła go mieć bla bla bla... z każdej strony byliśmy bombardowani balsamem EOS. Czytając moją opinię zdjęcie niżej zrozumiecie, dlatego twierdzę, że akurat tego jajka kupować się nie opłaca.
DZIAŁANIE I MOJA OPINIA
Bez owijania w bawełnę wypunktuję plusy i minusy:
+ kształt, opakowanie - trzeba przyznać, że jajeczko bardzo fajne, ciekawe, urocze, odkręcane, przyciąga uwagę klienta, kobiety (jasne, że nie wszystkie) lubią takie gadżety
+ zapach
+ smak
+ dostępność
+ łatwość użytkowania ( w początkowym etapie, bo spodziewam się, że jak wykorzystamy jajeczko do połowy, to pozostanie nam użytkowanie balsamu palcem, szpatułką i tutaj minus, bo nie lubię takiego wydłubywania palcami, tym bardziej kiedy mam długie paznokcie, to balsam znajduje się na paznokciu, pod nim, wszędzie, fuj)
+ dość wydajny
- w moim wypadku to bardzo krótkie działanie, po max godzinie usta są wysuszone na wiór i płatami mogę odrywać z nich skórę
- nawilżenie i to wygładzenie jest bardzo średnie, no chyba, że nałożę na usta jakieś trzy warstwy produktu
- moim zdaniem smak jest lekko uzależniający, bo jak obliżesz się raz, to koniec, zlizujesz produkt do końca ( to nie ma nic wspólnego z drugim minusem, bo nie oblizuję się zawsze rzecz jasna, ale zdarza się )
- w trakcie rozmowy powstają takie balsamowe zajady
- nakładając balsam przed nałożeniem szminki (by usta były przygotowane na jakiś cięższy kaliber), a następnie aplikując produkt kolorowy, otrzymuję taki poślizg, jakby ten balsam w ogóle się nie wchłaniał, pozostaje taki film na ustach, łeh, na samą myśl mam ciarki
- sum sumarum - cena - dopowiem tylko, że mam mnóstwo tańszych (max do 10zł) balsamów, które są o niebo, nieeeebo lepsze
Nie wiem, mnie one nie ruszają. Teraz fakt faktem piszę konkretnie o balsamie "Granat Malina", który dostałam od koleżanki, ale posiadam jeszcze jeden taki egzemplarz, który ma po prostu inny zapach. Robi z moimi ustami dokładnie to samo, czyli w sumie... nic. Efekt krótkotrwały, te spierzchnięte usta mimo wszystko są najgorsze. Dajcie znać jakie są Wasze wrażenia. Po raz kolejny utwierdzam się w swoim przekonaniu, że moją misją jest szukanie tańszych perełek. Okej, wiem, ten balsam nie kosztuje milijonów dolarów, ale to taka dygresja do wszystkich tych droższych kosmetyków, do których się wzdycha, a na mnie nie robią kompletnie wrażenia. To jest właśnie taki typowy "pielęgnacyjny gadżet"...
0 komentarze